fbpx

Z życia aktywistki

Moje doświadczenie jako założycielki Ulicznej Misji Medycznej w Łodzi.

Mam na imię Dominika, mam 26 lat i jestem lekarzem z Łodzi.

Uliczna Misja Medyczna jest to projekt rozkręcony w Łodzi w roku 2020, skierowany do osób w kryzysie bezdomności. Od 15 listopada 2020 roku, co niedzielę, rozstawiamy nasz punkt medyczny przy łódzkiej Katedrze i udzielamy doraźnej pomocy medycznej wszystkim tym, którzy nie mogą jej uzyskać (np. z powodu braku ubezpieczenia).

Doraźna pomoc medyczna to między innymi zaopatrywanie ran – głównie są to rany na kończynach dolnych związane z chorobami (cukrzyca, niewydolność nerek) lub warunkami atmosferycznymi (wilgoć, za małe obuwie).

Początki.

Na pomysł inicjatywy UMM (Ulicznej Misji Medycznej) wpadł już wcześniej ks. Arkadiusz Lechowski, który wraz z wolontariuszami Zupy na Pietrynie co niedzielę wydaje ciepły posiłek oraz ubrania osobom ubogim. Podczas rozmów okazało się, że wiele z takich osób potrzebuje pomocy medycznej. Moja przygoda z wolontariatem rozpoczęła się w dniu, kiedy to po rozmowie z ks. Arkiem zgodziłam się rozkręcić projekt i zostać jego liderką. Na chwilę obecną liderem naszej inicjatywy jest Magda Sokołowska, ale opiszę jak wyglądały początki.

Było to doświadczenie niesamowicie zajmujące i nowe. Z pewnymi sprawami organizacyjno-wolontariackimi zetknęłam się po raz pierwszy w życiu. Nigdy wcześniej nie brałam udziału w organizacji akcji na tak dużą skalę.  

Odkąd uzyskaliśmy zgodę i fundusze od FIO (Fundusz Inicjatyw Obywatelskich) na rozkręcenie projektu UMM miałam około 2 miesiące, żeby wszystko zorganizować. Zaczęło się od szukania medycznych ochotników, którzy chcieliby dołączyć do wolontariatu i pomagać innym. Pytaliśmy znajomych studentów i lekarzy, pisaliśmy do organizacji harcerskich na facebooku jak i również ogłaszaliśmy naszą działalność poprzez lokalne łódzkie radio i telewizję. Kiedy znaleźliśmy garstkę chętnych medyków, zorganizowaliśmy dwa szkolenia online na zoomie, na którym opowiedzieliśmy jaką mamy wizję na UMM. Na kolejne spotkanie online zaprosiliśmy medyków z Warszawy (Medycy na Ulicy) którzy już od kilku lat udzielają w Warszawie pomocy medycznej osobom w kryzysie bezdomności. Dali nam dużo cennych wskazówek w jakie wyposażenie medyczne powinniśmy się zaopatrzeć, jak rozmawiać i zachęcić do skorzystania z pomocy osoby ubogie, jak z nimi rozmawiać, z jakimi problemami medycznymi możemy się zmierzyć podczas udzielania pomocy. Pamiętam do tej pory natłok informacji i nowych rzeczy, w którymi musiałam się zmierzyć. UMM nabierało kształtów, powoli rozjaśniała nam się wizja wolontariatu, ale wciąż szukaliśmy pomysłów i rozwiązań, ponieważ co chwilę pojawiały się kolejne problemy: „Gdzie będziemy przyjmować pacjentów?  Skąd pozyskamy fundusze za kilka miesięcy?” itp. Na szczęście dzięki pomocy wolontariuszy z Zupy na Pietrynie udało mi się dotrzeć do odpowiednich osób. Od jednej osoby dostaliśmy w prezencie biały namiot – nasz rozstawiany punkt medyczny.  Po kilku wykonanych telefonach znalazłam inną osobę, która za darmo wsparła nas sprzętem: leżanką, krzesłami, stołem oraz kartonami pełnymi opatrunków medycznych w których znalazł się również i sprzęt (ciśnieniomierz, stetoskop itp.).

Wspominałam wyżej o pieniężnym grancie, który dostaliśmy, żeby rozkręcić projekt. Był on hojny, jednak bez pomocy ofiarodawców nie stać by nas było na pełne wyposażenie namiotu już od pierwszej akcji. Pierwszy raz zmierzyłam się z zarządzaniem taką ilością pieniędzy. Dzięki dobrym radom medycznych kolegów znalazłam hurtownie online, skąd zamówiłam cały potrzebny sprzęt. A trochę tego było: bandaże, gazy, rękawiczki, maseczki, środki do dezynfekcji rąk… Oczywiście pierwszy raz robiłam zakupy nie mając pojęcia, z czym się będziemy mierzyć na dyżurach. Owszem, mieliśmy wskazówki od medyków z Warszawy z jakimi ranami możemy się spotkać. Ale mieliśmy działać na zewnątrz, na trawie, w namiocie. Teren poza szpitalem. Potrzebne nam było dosłownie wszystko. Od bieżącej wody, torby medycznej do spakowania sprzętu aż po oświetlenie do namiotu. Część kupionych rzeczy okazała się niewypałem (ogromna paczka waty), część rzeczy zużywała się dosyć szybko.

Kolejna rzecz to wypromowanie UMM. Żeby pozyskać ludzi i sponsorów trzeba było wypromować naszą akcję w internecie. Założyliśmy stronę na facebooku, później na instagramie. Zaczęliśmy pisać posty, wrzucać zdjęcia z naszych niedzielnych „dyżurów” i udostępniać je na własnych profilach. I podziałało. Znajomi i zupełnie obecne osoby dopytywały mnie co to za akcja, jak mogą pomóc, kiedy mogą dołączyć. Później coraz więcej osób dołączało do nas na dyżury. Część wolontariuszy została od pierwszej akcji UMM do tej pory i prężnie działa.

Innym problemem w roku 2020 okazała się pandemia covid. Ceny artykułów ochronnych dla medyków (kombinezony covidowe, rękawiczki) i dla pacjentów (maseczki) były dwa lata temu bardzo wysokie. Skąd pozyskać pieniądze na tak drogie artykuły? Dobrym czasowym pomysłem okazała się zbiórka pieniędzy na stronie zrzutka.pl. Bardzo pomocni okazali się wolontariusze z Zupy na Pietrynie i Medycy na Ulicy, którzy niejednokrotnie wysyłali nam paczki z niezbędnym sprzętem i odzieżą ochronną.

Po dwóch latach działania w UMM wiem co bym zrobiła lepiej. Z jednej strony patrzę na wszystkie swoje niedociągnięcia związane z rozkręcaniem tej akcji. Z drugiej strony jestem bardzo szczęśliwa, bo z tego błądzenia we mgle nauczyłam się nowych rzeczy. Jak zarządzać zespołem ludzi, wypowiadać się i promować pomysły publicznie, założyć i rozpisać zbiórkę online, pozyskiwać sponsorów, pracować w grupie. Jako grupa, początkowo obcych sobie osób, wciąż się uczyliśmy – pacjentów i siebie nawzajem. Uczyliśmy się, jak rozmawiać i zdobyć zaufanie człowieka, żeby do nas wrócił na kontrolę i zmianę opatrunków za tydzień. Jak podzielić pracę w namiocie między medykami, żeby praca szła sprawniej. Jakie role przypisać wolontariuszom, żeby czuli się w nich swobodnie (skarbnik, organizator szkoleń, osoba od mediów społecznościowych).

Podsumowanie

Po dwóch latach wypracowaliśmy najlepsze metody leczenia. Zaobserwowaliśmy, które produkty medyczne przydają się w większej ilości (bandaże, gazy jałowe), a których nie ma sensu kupować. Rozszerzyliśmy działalność o cykliczne szkolenia dla naszych wolontariuszy. Promujemy naszą akcję w studenckich kołach naukowych, w radiu i telewizji. Od kilku miesięcy mamy przenośne USG i nowy, dmuchany namiot z systemem grzejącym. Obok naszego namiotu co niedzielę stoi karetka, przeznaczona do transportu „stanów nagłych”. Grono naszych wolontariuszy wciąż się powiększa. Uliczna Misja medyczna działa do tej pory dlatego, że jej cel zjednoczył grupę osób, które codziennie wkładają swoje serca w to, żeby ją rozwijać.

Copyright All Rights Reserved © 2019

×