Hanna Gill-Piątek o przywództwie publicznym vs religijnym

Im dalej polityka od religii, tym lepiej dla nich obydwu – tę złotą zasadę często narusza się w Polsce w imię doraźnych interesów przedstawicieli jednego z wyznań. Stosunki państwo – kościół katolicki mają u nas więcej wspólnego z uzależnieniem i masochizmem niż ze zdrowym partnerstwem w interesach: trudno inaczej określić relację, w której jedna strona daje, płaci i klęczy, a druga starszy ekskomuniką czy użyciem rządu dusz dla celów politycznych. Przywódcy polityczni powinni trzymać się jak najdalej od przywódców religijnych, szczególnie jeśli są oni również reprezentantami interesów innego państwa, na przykład Watykanu. Choć patrząc na to, co dzieje się obecnie w Stolicy Piotrowej i na dzieła Franciszka, mały najazd na niektóre parafie i samorządy bardzo by się Polsce przydał.